Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Facebook ma obecnie niezagrożoną pozycję na rynku. Czy jednak rzeczywiście czeka go różowa przyszłość? Coraz częściej pojawiają się głosy, że dni, no… może lata, portalu są policzone. Czy Mark Zuckerberg może spać spokojnie i liczyć pieniądze, które spływają na jego konto?

Nie tylko ostatnie giełdowe wydarzenia pokazują, że Facebook może być tylko sztucznie napompowaną bańką. Debiut giełdowy portalu był naprawdę imponujący, wejście do gry przebiegło bez większych kłopotów, założenia zostały spełnione, akcje sprzedane, nawet po wyższej cenie niż początkowa. Później pojawiły się już jednak kłopoty. Zuckerberg odnotował straty i wydaje się, że jego pozycja nie jest tak silna, jak próbowano wszystkim wmówić. Teraz akcje kosztują poniżej 30 dolarów, a prognozy nie są optymistyczne.

To nie koniec. Choć społecznościówka ma naprawdę imponującą rzeszę zwolenników. Konta na portalu ma już ponad 900 milionów użytkowników, to jednak Zuckerberg nie podbił serc ani Rosjan, ani Chińczyków. Co więcej, wcale się na to nie zanosi. Na obu rynkach dominują lokalne portale społecznościowe, ekspansja na rzecz Facebooka jest więc raczej w sferze marzeń jego twórcy.

Kolejnym problemem młodego milionera są kłopoty z pozyskiwaniem środków z reklam. Facebook nie jest dla nich atrakcyjną platformą. Konwersja w ich obrębie jest znikoma i im dalej tym rezultaty są mizerniejsze. Brak reklamodawców oznacza brak pieniędzy.

Jaka przyszłość czeka więc Zuckerberga? Jeśli nie wymyśli on sposobu na podrasowanie portalu, być może będzie musiał sprzedać serwis znacznie poniżej jego wartości?